Jak Google Search Demoluje E-przedsiębiorców Dodając Widgety Do Wyszukiwarki

Jak Google Search Demoluje E-przedsiębiorców Dodając Widgety Do Wyszukiwarki

Czasem nie trzeba być super analitykiem żeby zobaczyć jak Google wpływa na środowisko e-biznesu. Włącz Google Search i zobacz jak Wielki Brat wyręcza budowane przez ludzi serwisy, kosząc jednocześnie ich e-biznes.

Google Search w założeniach twórców miał służyć do wyszukiwania zasobów Internetu wg pewnych reguł ich wartościowania (np. page rank). Tyle w teorii (więcej o popisach Google Search tutaj). Ostatnio coraz częściej w googlowej wyszukiwarce nad wynikami wyszukiwania pojawiają się dane od Google. Ot, mała pomoc. Tylko ta pomoc często powoduje, że internauta nie ma potrzeby oglądać wyników wyszukiwania położonych niżej i wchodzić na te dedykowane w danym temacie serwisy.

Pogoda na Google Search

Jednym z przykładów jest wyszukiwanie w Google Search informacji pogodowych. Wyszukaj np. „poznań pogoda”.

google pogoda
Google Pogoda

Super. Jestem w TOP10, ale mam na górze świetny widget od Google, który w zasadzie wystarcza mi w 90% przypadków użycia. Może poza wyjątkami kiedy planuję podróż i chcę bardziej zaawansowanych informacji o pogodzie.
Jestem ciekawy ile osób skorzysta z widgeta i nawet nie przewinie strony aby obejrzeć wyniki wyszukiwania? To może zobaczmy jaki ruch na świecie obecnie notują serwisy pogodowe wg Google Ad Planner… 692 mln unikalnych użytkowników miesięcznie. Odejmijmy od tego 30% (ok. 70% wchodzi na strony internetowe przez Google Search). Zostaje 484 mln osób.

google ad planner
Ruch na witrynach pogodowych

Podobno 20% ludzi wpisuje do wyszukiwarki adres konkretnej strony, a więc 484 * 0,8 = 378 mln. Niech nawet połowa pozostałych fraz wyszukań odnośnie pogody ma taką konstrukcję, która nie wyświetla widgeta Google. Zostaje coś koło 200 mln. Przytnijmy z tego jeszcze połowę osób, które z zasady nie chcą widgeta i idą do wyników wyszukiwania poniżej. Niech będzie to pi razy drzwi 100 mln unikalnych odwiedzających miesięcznie.
Jak widać, za pomocą prostego widgeta Google, serwisy zajmujące się pogodą prawdopodobnie straciły ogromną część swojego ruchu. Grozi to mniejszą ilością przychodów z reklam i innych źródeł. Ile z takich firm będzie musiało zamknąć interes lub dokonać redukcji zatrudnienia? Np. najpopularniejszy serwis pogodowy na świecie: wunderground.com, powoli, ale traci ruch (wg Alexa.com).

Czytaj również:  Product Manager vs. Project Manager?
wunderground
Ruch na Wunderground wg Alexa.com

Transport lotniczy

Podobnie ma się sytuacja w branży lotniczej. Strony typu kayak.com oferują dostarczanie informacji na temat możliwych połączeń. Tutaj Google Search też postanowił wyjść przed szereg i po wyszukaniu np. frazy „lot warszawa wrocław” dostajemy widgeta między wynikami organicznymi i reklamami Adwords. Możemy go rozwinąć i dostać wszystkie dostępne loty.

loty
Widget lotów w Google Search

Ruch na witrynach odnośnie lotów szacuje się wg Google Ad Planner na 369 mln osób miesięcznie.

loty lotnicze
Ruch na witrynach lotniczych

Nie zaryzykuję szacowania jaka część z tej liczby może negatywnie wpłynąć na działanie dedykowanych serwisów, bo sama informacja o godzinach lotu to jedno, jeszcze trzeba kupić bilet. Ale Google ładnie kieruje w widgecie do zakupu na strony tripsta.net w tym celu. Ta witryna o korzeniach rosyjskich nie ma na razie wielkiego ruchu i nie grzeszy popularnością. Więc dlaczego właśnie oni? Może wystarczy ich kiedyś kupić? Opcji jest wiele.

Dwie strony medalu

Z jednej strony jestem pasjonatem użyteczności i UX. W tym kontekście Google robi dużo dobrego bo współkreuje pewne konwencje co do e-narzędzi. Wpisujesz frazę i masz to co chciałeś (prosto i czytelnie), bez grzebania głębiej.
Z drugiej strony dla osoby bardziej zorientowanej w modelach biznesowych dzisiejszego internetu, bardziej oczywistym wydaje się długoterminowy plan Google do monopolizowania kolejnych branż. Wtedy e-biznesiki nie będą miały czego szukać w SEO. Jednym z efektów takich działań jest gorączkowe gromadzenie baz mailowych niezależnie od danych ze zintegrowanych platform społecznościowych czy subskrypcji RSS (ile pożyje jeszcze feedburner?).
Dla istniejących e-biznesów, które już bazują na SEO, takie działania Google, moim zdaniem, to zwykłe świństwo.
Dodatkowo Google, w kontekście użytkowników indywidualnych, chce chyba być podobnie jak Facebook Twoim codziennym desktopem. Miejscem gdzie żyjesz i dostajesz wszystko czego potrzebujesz. Google zajmie się właściwą ekstrakcją danych z sieci do jednej, „właściwej” formy. Jeszcze tylko Google Glass i Chromebook, a wszystko z właściwymi widgetami oduczy Cię odwiedzin na jakichś tam zakręconych stronach.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby Google dokładał systematycznie kolejne widgety:

  • przepisy kulinarne (Jamie Oliver posmutnieje),
  • tłumacz językowy od Google już jest, jeszcze tylko widget na Google Search (translatica, megaslownik i inne „wymysły”… out!),
  • zdjęcia stockowe (może Google zaproponuje ludziom możliwość sprzedawania licencji do ich zdjęć na Google Graphic?),
  • komunikacja miejska, autobusowa, kolejowa…
Czytaj również:  Zawód: Informatyk. A kto to jest?

Jakieś inne pomysły? 🙂