Bieżączka pochłania wielu z nas. Rozwijamy firmę w biegu. Dynamiczne otoczenie wymusza na nas szybkie tempo. Brakuje czasu na chwilę refleksji o tym, jak prowadzimy naszą firmę. Pochłonięci operacjami, tracimy z widoku horyzont i nie wiemy, dokąd zmierzamy. Może czas się zatrzymać i obejrzeć nasze dzieło z zewnątrz?
Jestem tak strasznie potrzebny
Wychodzenie z micro-managementu jest pierwszym etapem rozwoju wielu szefów firm. Po długim etapie samodzielnego zamawiania spinaczy do biura w końcu zaczynamy ufać, że kto inny też może się tym zająć.
Wychodzenie z choroby perfekcjonizmu i maksymalnej kontroli zwiększa zaufanie do otoczenia. To pomaga wydzielić szefowi przestrzeń w głowie do „prawdziwego” zarządzania firmą. To także ważny etap budowy samodzielności zarządzanego zespołu. Puszczasz kierownicę, siadasz z boku i widzisz, jak jadą już sami. Świetne uczucie.
Zamiast udowadniać wszystkim w firmie, że bez Ciebie to się nie uda, zacznij wszystkim udowadniać, że wspaniale poradzą sobie sami. Jeśli uda Ci się do tego doprowadzić to jest szansa na to, że rzeczywiście jeszcze na coś się przydasz.
Zoom in, zoom out
Analizując wybrane obszary firmy, stosuję podejście top->down. Najpierw chcę „od góry” poznać kontekst i założenia, dopiero wtedy wchodzę w szczegóły. Bez kontekstu rozmowa o nich nie ma sensu. Dopiero pewna struktura myślowa pozwala mi widzieć genezę zagadnień i najważniejsze zależności.
Na starcie muszę stanąć wysoko, aby objąć wzrokiem cały krajobraz (big picture, helicopter-view). Będąc tylko na jednej z „wysp” bez świadomości jej powiązań z innymi nie mam możliwości zobaczyć całej struktury, która daje mi szansę zobaczyć wszystkie puzzle układanki.
Jednak nadchodzą momenty, kiedy trzeba zanurkować w dany obszar i przyjrzeć się szczegółom – zoom in. Kiedy podejmiesz w ich kontekście odpowiednie decyzje, delegujesz kolejne kroki zespołowi, wracasz na swój domyślny tryb szerszego oglądu – zoom out.
Zrób sobie miejsce w głowie
Jeśli jesteś szefem firmy i masz komu delegować swoje zadania, staraj się znaleźć czas, aby cyklicznie „polatać wysoko”. Nie myl tego z bujaniem w chmurach, które może być odebrane, że nie kontaktujesz, co się dzieje w firmie.
Chodzi o to, aby maksymalizować ilość momentów maksymalnego zoom-out, w celu złapania perspektywy bez bycia utopionym w bieżączkę. Najlepiej, kiedy wyobrazisz sobie, że obserwujesz firmę z zewnątrz… i widzisz tam też siebie. Możesz wtedy na chłodno ocenić zarówno całą organizację, jak i swoją działalność w jej ramach.
Możesz np. raz na miesiąc samemu i raz na kwartał z top-managementem przeanalizować wysokopoziomowe pytania, które często uderzają w dotychczasowe status quo:
- Czy przejść na outsourcing najdroższego zespołu w firmie?
- A może odrzucić mniejsze produkty i skupić się na wzmocnieniu i rozwoju tych najbardziej dochodowych?
- Jakie partnerstwa i synergie mogą stworzyć niekopiowalną przewagę?
- Tworzyć nowe usługi samemu, czy lepiej je kupować?
- Czy moja struktura organizacji wpiera komunikację i efektywność?
- Pozostać w podejściu marketing-driven czy wzmacniać sprzedaż „tradycyjną”?
- Czy mój wpływ na firmę jest pozytywny? Jak najlepiej mogę przysłużyć się zespołowi?
Zamiast tonąć w operacjach, dzięki cyklicznemu wzlatywaniu ponad wszystko, możesz dostrzec ileś szkodliwych dogmatów Waszej działalności. Ich podważenie może pomóc dostrzec duże szanse czy nisko wiszące owoce. Zamiast zajmować się wyręczaniem i kontrolowaniem innych, doprowadź do momentu, kiedy inni zrobią to za Ciebie, a Ty możesz wygospodarować miejsce w głowie na to, aby popracować nad firmą, a nie w firmie.
...