Artykułów o sposobie prezentacji przed inwestorem w ogóle nie czytam. Działają mi na nerwy, choć miałem kilka ofert dofinansowania. Czy naprawdę setki tysięcy dofinansowania to argument, dla którego masz wiązać sobie łańcuch u szyi? A może najpierw bootstrapping (własna kasa) a potem dofinansowanie?
Kiedy zaczynasz myśleć o nowym projekcie internetowym, pierwsze co przychodzi Ci do głowy, to ile kasy będziesz na niego potrzebować? Wydaje Ci się, że bez kasy nic nie możesz zrobić?
Ale rozumiem że masz już model biznesowy? Przetestowałeś hipotezy w nim zawarte? Znalazłeś min. 10 osób, które zadeklarowały zakup w przyszłości? A może jesteś jasnowidzem?
Nie. No to przestań gadać o pieniądzach!
Bootstrapping – co daje wolność?
Bootstrapping przede wszystkim pozwala nauczyć się od początku projektu liczyć koszty i cenić swój czas. Np. Ash Maurya (autor Lean Canvas) postuluje liczenie ROI od samego początku włącznie z czasem zespołu poświęconym na badania.
Wypróbowując swoje pomysły samemu nie narażasz się na śmieszność w środowisku startupów. Ja takie błędy popełniałem i już tak nie zrobię. Wizyta u inwestora ze wstępnie sprawdzonym pomysłem to +10 punktów na dzień dobry :).
I najważniejsza korzyść – jeśli przychodzisz z samym pomysłem inwestor da Ci 100K PLN za 80% udziałów. Jeśli przyjdziesz z tzw. proof-of-concept (dowodem), który potwierdza, że na tym się da zarobić i wystarczy przenieść to na większą skalę to możesz zacząć rozmowę od 10% za 500K PLN.
Nie rób z siebie pracownika-niewolnika
Jeśli inwestor proponuję za 51% udziałów 200K (na 1 rok) a jest Was w zespole czterech, to każdy z Was zarabia (po odliczeniu pozostałych kosztów) około 30K PLN na rok! Czy to naprawdę taka gratka? Rozumiem, że roczna zabawa w prowadzenie firmy jest fajna, ale może lepiej mieć większe ambicje? 🙂
Skoro nie kasa od inwestora, to może mentoring? Odpowiem tak „najlepszym mentorami są dla mnie klienci”.
Ktoś z Was startuje do VC? Dlaczego?