Masz kolejny pomysł na e-biznes? Ja codziennie mam 3 nowe! I co z tego? Może i jestem kreatywny, ale ważniejsze jest to ile z nich doprowadzę do szczęśliwego finału. Tylko to się liczy w startupie…
Ale ja mogę robić kilka startupów naraz!
Kiedyś pojmowałem robienie nowych e-produktów jako ich programowanie. Udało mi się doprowadzić proces ich technicznego wytwarzania niemal do perfekcji, w sensie szybkiego developmentu. I tym sposobem powstało ileś eksperymentów, gdzie ~90% z nich poszło w zapomnienie.
Pewnego dnia przeczytałem zdanie „nie buduj tego co potrafisz, ale to co potrzebują…”. Od tej pory zaczynałem rozumieć, że startup to nie tylko jego development.
O czym najczęściej zapominają osoby budujący swoje pierwsze biznesy internetowe?
- badanie wielkości rynku i zapotrzebowania na dany produkt/usługę
- nisko-kosztowe uruchomienie pierwszej wersji produktu w celu szybkiego uzyskania feedbacku
- wybranie głównego kanału dotarcia do grupy docelowej i dobre przetestowanie go
- ciągłe budowanie społeczności wokół produktu
- testowanie i mierzenie wszystkich działań marketingowych, a następnie rozwijanie tych najskuteczniejszych
- mierzenie ROI od pierwszego dnia działań… to jako bat nad samym sobą
To tylko niektóre z niezbędnych działań. Powyższe stanowiły kiedyś w moich startupach może 10% czasu. Teraz zanim coś zbuduję lub rozbuduję, głównie skupiam się na marketingu i kontekście biznesowym.
Wiara, że zbudujesz produkt a klienci sami się przyjdą, to duże ryzyko. Tylko kilku promilom e-przedsiębiorców udaje się stworzyć samograja, gdzie przy dużej dawce szczęścia, haczyk zostaje połknięty poprzez marketing wirusowy bądź szeptany i zdarza się cud. Jednak duża większość udanych przedsięwzięć to ciężka orka.
Jeśli liczysz na podejście „just build it!” to powodzenia! Jeśli jesteś bardziej rozsądny to czytaj dalej.
Dywersyfikacja?
Niektórzy mówią, że warto atakować kilka frontów, wtedy zwiększamy szanse powodzenia. Zgodzę się z tym w przypadku większych podmiotów, które mają już kilka sukcesów za sobą, mocne finansowanie i bazują na dużym doświadczeniu.
W takiej sytuacji startowanie z trzema produktami pod innymi markami może być minimalizowaniem ryzyka porażki, pod warunkiem, że dla każdego z tych startupów dedykuje się pełnoetatowy zespół skupiony tylko na jednym z nich.
Oczywiście, możesz poświęcić jakiś czas na eksperymentowanie, pomimo braku sukcesów. Jednak po jakimś czasie robienie kolejnych produktów staje się często ucieczką przed poprzednią wtopą. Musisz pamiętać za każdym razem, że kolejny startup wcale nie będzie łatwiejszy, aby go „rozhuśtać”.
Dlaczego warto skupić się na JEDNYM startupie?
- JAKOŚĆ – masz kilka e-produktów w sieci, za które prawie nikt nie płaci? Prawdopodobnie robisz je wszystkie po łebkach. Ustabilizowanie jednego średnio skomplikowanego serwisu www, który jest użyteczny, zrozumiały i bez błędów to zadanie co najmniej dla dwóch programistów na pełnym etacie (zakładając dynamiczny rozwój). A jeśli jesteś solistą to tym bardziej nie masz czasu na prawidłowy rozwój kilku startupów, nawet wyłącznie pod kątem technicznym.
- CRM – zrozumienie perspektywy klienta od pomysłu do obsługi posprzedażowej, to nie jest bułka z masłem. Czasami taka praca dzieje się na spotkaniach (burza mózgów), musisz także stale rozmawiać z grupą docelową, ale to także praca w Twojej głowie, która dzieje się w tzw. backgroundzie… zrozumienie czego ludzie tak naprawdę chcą to proces, który nie dzieje się z dnia na dzień.
- MOTYWACJA/WIARA – jeśli 10-ty startup z kolei notuje po 3 miesiącach od startu, Twój całkowity brak zainteresowania nim, to może w ogóle zmień branżę, być może to nie jest dla Ciebie.
- SZANUJ ŚWIAT WOKÓŁ CIEBIE – znam ludzi, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić, że są supermenami. Sam taki byłem. Cierpią na tym ich rodziny, znajomi, a chyba najbardziej oni sami. Praca 15h na dobę na kilkoma produktami jest tylko jednym z powodów. Więcej patologii z tego wynikających sami się domyślicie, włącznie z krajobrazem polskich startupów (ich jakości).
Zamilcz i odłącz się!
Ze znajomości z ludźmi e-sukcesu mogę powiedzieć jedno – „Najlepsi milczą”. Skupiają się na projekcie i odpuszczają sobie facebookowe dysputy. A ich RSS, jeśli chodzi o ilość subskrypcji… jaki RSS?! Mają 2-3 ulubione serwisy informacyjne i wchodzą na nie raz na tydzień i przeczytają co najwyżej 3-4 artykuły!
Rozmienianie swojego nowego e-biznesu na drobne poprzez proszenie się geeków o uznanie, czy też zaśmiecanie sobie głowy opowieściami o udanych startupach, które stanowią 0,000001% całego krajobrazu e-biznesu, to szaleństwo!
Skup się na stanie firmowego konta, ilości zaangażowanych użytkowników, statystykach i działaniach marketingowych. Od poklepywania się po plecach na kolejnej konferencji nie zmienisz niczego na lepsze.
Nieważne jest to ile startupów „wyprodukujesz”. Ważne jest to czy dzięki któremuś z nich będą pieniądze na wypłaty dla zespołu, w kolejnym miesiącu.
Obecnie sam walczę z zamknięciem kilku projektów, aby „sfokusować się na 1-2 z nich. Kilka już wyrzuciłem do śmieci, ale cięcia trwają dalej 🙂
A Wy macie problem z „nadproduktywnością”?